Biegać niemal każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej… I tak już my – biegacze - mamy wpisane
w naszą naturę, że wcześniej czy później przeprowadzimy sami ze sobą wewnętrzny dialog - mniej
więcej takiej treści:
- No i super. Biegam. Od niedawna, ale biegam. Już mam buty, strój, mam swoje ulubione miejsca
i pory na bieganie… Chyba nieźle mi to wychodzi. Chociaż właściwie to nie wiem. Jestem coraz szybsza?
Schudłam? Zrobiłam formę? Bo to już nie dwa i nie trzy, ale cztery kilometry co drugi dzień. Regularny
trening. To podobno ważne. Bo ta moja sąsiadka to schudła trzy kilo od biegania. A Kryśka z księgowości
przywiozła medal z zawodów. A jaka tam z niej zawodniczka. Tylko szura po osiedlowym chodniku
w kółko. To skoro ona dała radę, to ja bym nie dała? Ja to jeszcze bym jeszcze pokazała, ho ho ho!
Ten wewnętrzny dialog został oczywiście przejaskrawiony. Ale kto ani razu nie porównał się
do znajomego czy nawet obcej osoby, niech pierwszy rzuci kamień! Mamy to w naturze! I więcej - dzięki
temu świat się rozwija, ponieważ gdy porównujemy się, chcemy być lepsi i szukamy na to sposobów.
Ale czy chcemy być lepsi od sąsiadki, czy przede wszystkim jednak od samych siebie ? No właśnie.
Ilu uczestników zawodów, tyle różnych motywacji. Warto przemyśleć sprawę, co nas nakręca
do działania, co nam się podoba, co nas motywuje. To „coś” można znaleźć właśnie podczas zawodów.
Dziś skupimy się tylko na kilku najważniejszych „cosiach”, czyli powodach do brania udziału
w imprezach biegowych. Kolejność właściwie nie ma znaczenia. Pewnie też każdy znajdzie swoje
powody. Dzielcie się w komentarzach, zapraszamy!
1. Emocjonalny roller coaster
Atmosfera niemal każdych zawodów - czy to małych lokalnych, czy dużych imprez masowych -
ma w sobie coś niezwykłego. Na początku to wyczuwalne w powietrzu napięcie, gdy każdy czeka na start
i trochę się denerwuje. Stali bywalcy mają swoje zwyczaje. Debiutantom już na starcie zdarza się
popełniać błędy, ale większość z nich potraktuje to po prostu jak zdobywanie doświadczenia.
Spotkania ze znajomymi, nawiązywanie pierwszych biegowych kontaktów – świetna okazja,
by w jednym miejscu poznać wielu ciekawych ludzi. W „zwykłym” życiu mogą być kimkolwiek – prezesami
banków, nauczycielami, naukowcami, studentami czy emerytami. Na zawodach to nie ma znaczenia,
są po prostu biegaczami. Potem szaleństwo emocji w czasie samego biegu. Mało jest sytuacji,
w których możemy być świadkiem tylu ludzkich historii. Ktoś wygrał po wielu latach prób,
ktoś pokonał siebie, ktoś zszedł z trasy z kontuzją, ktoś miał po prostu gorszy dzień.
Do tego grona dołączasz TY ze swoją własną opowieścią. Ten bieg będzie dla ciebie najważniejszy,
ponieważ to TY bierzesz w nim udział. Też będziesz miał swoją walkę, swoje oczekiwania.
I też przyjdzie ci się z nimi skonfrontować. Jaki będzie wynik? Z chwilą strzału startera niemal
wszystko zależy od ciebie, ale zacząłeś pracować na tą chwilę o wiele, wiele wcześniej.
Meta to... meta :-) Trudno opowiadać o tym komuś, kto nigdy jej nie przekroczył, ale niech to będzie
motywacja dla tych, którzy wciąż się wahają. Przekroczenie mety to jedno z tych przeżyć,
które zostają w pamięci na długo i potrafią dodać otuchy w chwilach, gdy potrzebujemy siły i pozytywnego
myślenia.
Dotarcie do mety to zawsze chwila wielkiego zwycięstwa
2. Sprawdzam się
Nie Kryśka z księgowości i nie Zosia z warzywniaka. To TY pracujesz nad sobą na każdym treningu.
Zawody to bardzo dobra okazja, by realnie ocenić swoje postępy. Jest pomiar czasu niezależny
od wszelkich zegarków i aplikacji. Trasa jest przygotowana pod względem dystansu, bezpieczeństwa
i służb medycznych. Twoim zadaniem jest założenie chipa, przyczepienie numeru startowego i… zdanie
egzaminu. Jeżeli poprawiasz się, choćby nieznacznie, dostajesz sygnał, że wszystko zmierza w dobrą
stronę. Słabszy wynik? Masz okazję przeanalizować błędy i przemyśleć swoje postępowanie.
Może zawiniły czynniki zewnętrzne – pogoda, pora dnia. A może zabrakło konsekwencji w treningach?
Może zbyt pochopnie zamieniało biegowe buty na pączusia w kawiarni? A może wręcz przeciwnie –
zbyt ambitnie podszedłeś do zadania i przetrenowałeś się? Gdy opadną pierwsze emocje, przyjdzie
czas na refleksję. Dowiesz się dużo o bieganiu, ale też o samym sobie. Wielu ludzi postanawia coś
zmienić i sprawdzają efekty tych zmian na kolejnych zawodach. I nawet nie wiadomo kiedy
z zestresowanych debiutantów stają się stałymi bywalcami każdej imprezy biegowej w okolicy ;-)
Warto tez pamiętać, że warunków treningowych, jakie dają zawody, nie uda się w żaden sposób
„podrobić” na treningu. Nigdy nie będziesz tak skoncentrowany i zorientowany na cel, nie będą tobą
rządzić tak olbrzymie dawki adrenaliny, endorfin i innych biochemicznych cudów. Mówi się, że nawet
kiepskie zawody są lepsze niż ciężki trening. Warto czasami wystartować tylko po to, żeby dostarczyć
sobie mocnego bodźca.
3. Porównaj się do podobnych sobie
Kluczowe znaczenie ma tu oczywiście słowo „podobnych”. I nie ma w tym nic złego. Jeżeli masz
możliwość sprawdzenia, jak wypadasz na tle innych osób w swojej grupie wiekowej lub innej
kategorii, dlaczego z tego nie skorzystać? Grunt, to podejść do sprawy zdroworozsądkowo. Nie warto
porównywać się do kogoś, kto trenuje od lat, jeżeli my dopiero zaczynamy biegową przygodę.
Nie warto porównywać się do młodych „dzików”, gdy na głowie już siwe włosy ;-) Ale zawsze warto
wypatrzyć w tłumie biegaczy kogoś podobnego do nas. Takie „gonienie”, „ściganie się”, sportowa
rywalizacja potrafi być początkiem nowej świetnej znajomości.
Zawody to rywalizacja z innymi osobami, ale przede wszystkim wewnętrzna walka z samym sobą
4. Biegowe uporządkowanie
Zabrzmi to być może dziwnie, ale przygotowania do zawodów potrafią wprowadzić porządek nie
tylko w nasz plan treningowy, ale… również w codzienne życie. Ten jeden CEL, dzień zaznaczony
na czerwono w kalendarzu, dzień startu. Świadomość, że jest coraz bliżej, pomaga podejmować
codzienne decyzje. Zaczynamy myśleć nie tylko o tym jak biegamy, ale też czy dobrze się odżywiamy,
czy mamy odpowiednio dużo snu, czy wystarczająco często odpoczywamy, czy nie powinniśmy
wzmocnić jakiejś części ciała. I tak niepostrzeżenie bieganie porządkuje nam głowę . Uczy organizacji,
systematyczności, rozsądku. Przychodzi ważny dzień – dzień zawodów. A że kiedyś się minie?
Zawsze w biegowym kalendarzu znajdą się kolejne imprezy.
5. Dla medalu
Medal wręczany na mecie może być zwykłym kawałkiem metalu na wstążce. Może być też symbolem
ogromu prac i poświęceń. Imprez biegowych jest w tej chwili tak wiele do wyboru, ze organizatorzy
starają się przyciągnąć uczestników także tą miłą pamiątką. Mamy więc często na zawodach medale
zaprojektowane jak małe dzieła sztuki. Zdarzają się pasjonaci, którzy gotowi są zapłacić niemałe
pieniądze za medal z danych zawodów – nie po to by mieć „dowód” na uczestnictwo w nich,
ale dlatego, że widzą w nich wartość kolekcjonerską. Przy okazji wspomnijmy też, że coraz częściej
imprezy sportowe obsługiwane są przez profesjonalnych fotografów. Mamy więc okazję zdobycia
kilku szałowych fotek :-) Po latach to będą wspaniałe pamiątki.
Medal to niby tylko kawałek blaszki, ale łączą się z nim niezwykłe wspomnienia.
6. Dla dobrej zabawy i zrobienia czegoś dobrego
Większość zawodów odbywa się na popularnych dystansach – 5 i 10 kilometrów, półmaraton,
maraton. Oczywiście po magicznych 42 kilometrach z „haczykiem” otwiera się cały świat biegów
ultra – ale to temat na osobny artykuł. „Zwykli” biegacze mają do wyboru tych kilka wyżej
wymienionych dystansów. Ale są też biegi wyjątkowe i niecodzienne. Jeżeli piątki i dyszki wydają
ci się taaaaaakie nudne…. Wyjdź poza standardy :) Może znajdziesz coś ciekawego z listy poniżej:
- Wings for Life – na tych zawodach nie ma mety, a jedynie samochód, który wcześniej czy później
dogoni każdego uczestnika. Ciekawa formuła i szczytny cel. Wings for Life to kilkanaście biegów
na całym świecie, a startując w nich wspierasz badania nad rdzeniem kręgowym prowadzone
na całym świecie. Do tej grupy dodajmy wszelkie biegi charytatywne.
Ty biegniesz, ktoś otrzymuje pomoc i wsparcie. Jak tu nie startować?
Na początku maja część naszej drużyny uczestniczyła w jednym z najbardziej niezwykłych biegów charytatywnych. Była moc!
Biegi przeszkodowe – jest ich naprawdę wiele i przyciągają tysiące wielbicieli nie tylko biegania,
ale również taplania w wodzie i błocie, wspinania i innych nietypowych zadań.
Sztafety – wspaniała okazja do wspólnej zabawy i stworzenia zgranego zespołu. Nie bez powodu
wiele firm organizuje właśnie takie zawody, w których pracownicy mogą się nie tylko „wybiegać”
ale również zgrać ze sobą. Owocuje to potem również w pracy zawodowej.
Biegi po schodach, biegi tyłem, bieg męża z żoną na plecach (naprawdę!), piwna mila –
biegowa wyobraźnia nie zna granic!
***
Oczywiście powodów, by wystartować w zawodach jest o wiele więcej. Każdy znajdzie swoje.
Pamiętajmy tylko, żeby nie porywać się z motyką na słońce. Nie startujmy bez przygotowania,
w czasie osłabienia, choroby czy podczas kontuzji. Weryfikujmy swoje plany jeśli zaskoczy nas
pogoda lub gorsze samopoczucie. Zdrowie jest jednak zawsze najważniejsze! Nie możesz lub
nie chcesz startować? Spróbuj swoich sił jako kibic lub wolontariusz. Nie trzeba biec, a wspaniałe
przeżycia gwarantowane :-)