wstecz

Aktualności

01.02.2018

A TAK WŁAŚCIWIE TO…

PO CO MI FIZJOTERAPEUTA?

Biegasz już kilka miesięcy, zdobywasz coraz więcej doświadczenia i biegowych znajomości. I właśnie w rozmowach z innymi biegaczami coraz częściej słyszysz:

- Byłem dziś u fizjoterapeuty, już nie daję rady biegać z tym bólem…

- Mój „Fizjo” dał mi świetne ćwiczenia…

- Trener powiedział, że powinienem popracować nad techniką biegu i dał mi kontakt do fizjoterapeuty…

Dla wielu biegaczy fizjoterapeuta jest przyjacielem, magikiem i lekarzem w jednej osobie. Gdy zaczniesz biegać regularnie, wcześniej czy później zadasz sobie pytanie: czy powinienem go odwiedzić?

 

O tym czym zajmuje się fizjoterapeuta, kiedy jego pomoc jest przydatna, a kiedy wręcz niezbędna, a także o ciekawostkach ze świata nauki rozmawiamy z Marcinem Woźniakiem, fizjoterapeutą, właścicielem Olsztyńskiego Centrum Medycyny i Sportu Personal Trainers  w Olsztynie.

 

- Zacznijmy naszą rozmowę od podstawowych kwestii. Czym - w kilku słowach - zajmuje się fizjoterapeuta?

- Jeśli porównamy nasze ciało do samochodu to fizjoterapeuta jest jak diagnostyk. Ciało ludzkie jest skomplikowaną maszyną stworzoną do ruchu i wykonywania pracy. Fizjoterapeuta zna jego tajemnice, zachodzące w nim mechanizmy, choć wiele z nich wciąż jest niepoznanych. Potrafi pracować „na tkankach” naszego organizmu, potrafi znaleźć przyczynę lub niebezpieczeństwo wystąpienia wielu schorzeń, zanim potrzebna będzie interwencja lekarza. W pewnym sensie pomaga zapobiegać. Jednak przeważającą część naszych pacjentów stanowią osoby, które uległy różnym urazom i wypadkom, walczące z konkretnymi problemami zdrowotnymi, powracające pod naszą opieką do zdrowia.

 

- Czy zanim zaczniemy biegać warto przejść się do fizjoterapeuty i poprosić o konsultacje?

- Na pewno warto. A zanim zaczniemy regularnie uprawiać bieganie i skorzystamy z porad fizjoterapeuty, dobrze jest najpierw porozmawiać ze swoimi rodzicami. Zazwyczaj sami nie pamiętamy zbyt dużo z okresu dzieciństwa. Tymczasem to właśnie wtedy kształtują się nasze zdolności motoryczne. Dla fizjoterapeuty niebagatelne znaczenie może mieć fakt, że jego pacjent w dzieciństwie na przykład nie raczkował, tylko od razu stanął na nogi. Przemieszczanie się na czworakach to ważny etap w rozwoju. Kształtują się mechanizmy zachowania równowagi, naprzemiennej pracy lewej nogi i prawej ręki i odwrotnie. To jako dzieci uczymy się chwytać zabawki położone poza naszym zasięgiem, wyciągać po coś rękę, wspinać się na meble. Wszystko to wpływa później na nasze wzorce ruchowe. Warto też zapytać rodziców o to, czy nie byliśmy wcześniakami, czy nie przebyliśmy jakichś urazów, czy byliśmy dziećmi silnymi czy chorowitymi. To wszystko ma znaczenie. Ale również warto podkreślić, że nawet jeśli  nasz rozwój nie przebiegał idealnie, to nie przekreśla naszych szans w sporcie. Po prostu skupimy się na pracy z fizjoterapeutą,  który wskaże nasze słabe punkty.

 

- Skoro fizjoterapeuta potrafi wyczytywać tyle z naszej historii, po co nam lekarze?

- Idealną sytuacją jest gdy osoba planująca uprawianie jakiegoś sportu współpracuje z trenerem, fizjoterapeutą  i lekarzem sportowym. W takim zespole można przeprowadzić szereg testów i dać pełną diagnozę. Najlepiej, gdy jest to diagnoza: „Tak, może Pan/Pani bezpiecznie uprawiać sport, jest Pan/Pani zdrowa, choć proszę zwrócić uwagę na…” - i to są już sprawy indywidualne.

 

- Wszyscy wiemy, że lepiej zapobiegać niż potem leczyć. Tymczasem większość z nas wszelkie dolegliwości ignoruje. Gdy zaczynamy biegać, jesteśmy tak zachwyceni nową pasją, ze lekceważymy ewentualne bóle czy błędy w technice. Endorfiny we krwi powodują, że czujemy się zdrowi, silni i wszechmocni. Nie robimy odpowiednich przerw między treningami, nie rozciągamy się, nie uzupełniamy naszego biegania o inne treningi. O kontuzję wtedy nietrudno. Naszym „lekarzem pierwszego kontaktu” staje się wyszukiwarka internetowa i porady znajomych. Jak ocenić kiedy powinniśmy udać się do lekarza, a kiedy do fizjoterapeuty?

- W polskim społeczeństwie mamy taki „zwyczaj”, że do lekarza zgłaszamy się, gdy jakaś dolegliwość staje się już nie do zniesienia, komplikuje nam codzienne funkcjonowanie, wpływa na nasze ogólne samopoczucie. Odłóżmy na bok dyskusję czy to prawidłowe zachowanie czy nie. Za tą sytuację odpowiada stan dzisiejszej polskiej służby zdrowia i niejednokrotnie sami lekarze. Przypuśćmy, że  dzisiaj odwiedzamy gabinet lekarza z jakąś błahą dolegliwością lub nawet profilaktycznie. Co usłyszymy?  Większość lekarzy odpowie, że skoro nic nie boli, to proszę wracać do domu. Dobry lekarz podpowie, że nie zaszkodzi skonsultować się z fizjoterapeutą. Coś co nas niepokoi może wynikać z zupełnie innej przyczyny niż podejrzewamy.

- To prawda. Ten kto odwiedził fizjoterapeutę, najczęściej jest zdziwiony, ze źródło jego dolegliwości leży w zupełnie innej strefie ciała niż podejrzewał.

- A fizjoterapeuta najczęściej wcale zdziwiony nie jest J Nie jest w naszym fachu niczym zaskakującym, że na przykład bóle głowy czy karku można zwalczyć rolując wałkiem wewnętrzne strony łydek. Inny przykład? Gdy jesteśmy zestresowani, martwimy się czymś, mimowolnie spinamy mięśnie karku. Nasza klatka piersiowa się kurczy, zbyt płytko oddychamy, nie jesteśmy dostatecznie dotlenieni, zaburzona zostaje cała delikatna równowaga. Co się dzieje? Nie dość, że mamy jakieś zmartwienia, to jeszcze wyniki w bieganiu coraz słabsze! Słuchajmy więc swojego organizmu, obserwujmy go. Rozwój współczesnej medycyny dał nam wspaniałe możliwości, wydłużył nasze życie, ale jednocześnie oddalił nas od natury i w pewnym sensie od samych siebie.

 

- Coraz silniejszy staje się trend poszukiwania naturalnych rozwiązań i bycia bliżej przyrody, stwarzania wokół siebie warunków bardziej zbliżonych do naszego pierwotnego trybu życia. Czy fizjoterapia też się włącza w takie poszukiwania?

- Oczywiście. Jako fizjoterapeuta zawsze zwracam uwagę swoim podopiecznym – ważne jest to jak trenujesz, ale również to, jak się regenerujesz. Co robisz wracając po treningu? Jak spędzasz czas w pracy? Siadasz w miękkim fotelu na wiele godzin? A może warto byłoby siedzieć w siadzie skrzyżnym lub w głębokim przysiadzie? Może spróbujesz spać na cienkim materacu na podłodze? Kiedyś ludzie nie planowali swoich aktywności fizycznych. Ich celem było przeżycie. Żeby nie być głodnymi godzinami tkwili z pozycji umożliwiającej zbieranie runa leśnego lub wyruszali na polowanie. Wykonywali „trening” uciekając przed drapieżnikiem, wędrując w bezpieczne miejsce. Dziś mamy plany treningowe a w nich na przykład  trzy dni na bieganie, dwa na siłownię - i to też z podziałem na różne grupy mięśni, pływanie na basenie, itd. Jest to sztuczny podział i może okazać się nieskuteczny. Bywa, że człowiek regularnie trenujący na siłowni nie jest w stanie wytrzymać kilku dni pracy na budowie. Rozwijał dotąd pewne grupy mięśni, ale nie był to rozwój harmonijny. A to właśnie ta harmonia  to podstawa naszego zdrowia i dobrego samopoczucia.

 

- Walka o przeżycie  to jednak odległa przeszłość. A jaka czeka nas przyszłość? Przed jakimi nowymi wyzwaniami stoi współczesna fizjoterapia?

Jest wiele kierunków, jest to bardzo zróżnicowana dziedzina wiedzy. Coraz częściej zauważam, że do gabinetów trafiają „ofiary” współczesnych wynalazków elektroniki – komputera, smartfona, tabletu. Mają z nimi do czynienia już nawet małe dzieci. Obrazy na ekranach są płaskie, dwuwymiarowe. W „realnym” świecie potrzebujemy umiejętności widzenia przestrzennego, oceniania odległości i głębi. Te procesy zostają zaburzone. W efekcie kłopoty mają na przykład kandydaci na komandosów, którzy - wychowani na smartfonach - nie potrafią w lesie ocenić odległości między drzewami. Pokrzepiające jest to, ze współczesna fizjoterapia pozwala na pracę nawet nad takimi zaburzeniami.

- Nawet jeśli nie zamierzamy być komandosami, a jedynie zwykłymi biegaczami, warto dbać o swoje zdrowie i zaprzyjaźnić się z fizjoterapeutą. Dziękuję za ciekawą rozmowę.

 

Skomentuj artykuł

Treść komentarza

Przepisz kod z obrazka: