wstecz

Aktualności

07.01.2018

JAK PRZETRWAĆ KRYZYS

I PRZEKUĆ GO NA SUKCES

Początki biegania nie są łatwe, ale ten czas ma w sobie coś wyjątkowego. To jak nowy rozdział w życiu. Wszystko jest świeże i ciekawe. Pierwsze biegowe zakupy, pierwszy kilometr, pierwsza „biegowa piona” od nieznajomego na trasie… Wychodzimy na drugi, trzeci, czwarty trening z entuzjazmem i radością. Jeżeli biegamy według planu treningowego, z satysfakcją realizujemy kolejne jego punkty. Niosą nas endorfiny… dopóki nie nastąpi „ten dzień”. Dzień Kryzysu.

Kryzysy były, są i będą.

Niestety nie istnieje żaden magiczny kalkulator, który podpowiedziałby nam kiedy ogarnie nas zmęczenie, znudzenie i spadek formy. To byłoby zbyt proste! Dobrze jest jednak wiedzieć, że kryzysy były, są i będą się zdarzać. Nikt nie jest na nie odporny. Wszystko co możemy zrobić, to umiejętnie przygotować się na gorsze dni i coraz lepiej sobie radzić w takich sytuacjach.

Internet pełen jest prostych sposobów na radzenie sobie z kryzysami. Niektórym osobom wystarczy kilka motywacyjnych haseł czy energiczna muzyka, by odgonić kuszące myśli o pozostaniu na kanapie zamiast wyjścia na trening. Zwykle pomaga towarzystwo, umówienie się z kimś – zbieramy siły i wychodzimy tylko po to, by nie zawieść drugiej osoby. Gdy mamy już serdecznie dosyć biegania, można wsiąść na rower, iść na basen, na siłownię… albo po prostu zmienić trasę biegową.  Choćby przebiegając ją w odwrotnym niż zwykle kierunku ;-) Czasami najprostsze rozwiązania są najskuteczniejsze!

Przygotuj się na najgorsze.

Przedstawione powyżej sposoby są przydatnymi wskazówkami, gdy kryzys pojawia się niespodziewanie. Można jednak pójść krok dalej i przygotować się wcześniej na jego przyjście. Nawet więcej – tak kierować swymi poczynaniami, by nie przyszedł albo pojawił się w bardzo łagodnej formie. Jak to zrobić? Przede wszystkim – planowo i kompleksowo.

Poniżej znajdziecie pewien schemat motywacyjny, który dotyczy regularnego podejmowania działań i określonych sferach naszego sportowego życia. Właściwie ma on charakter uniwersalny, nie musi dotyczyć tylko biegania.

Plan A, B, C…

Pierwszym założeniem jest zamiana jednego wielkiego celu na kilka mniejszych. W trakcie realizacji planu treningowego może zdarzyć się coś, co spowoduje, ze osiągnięcie głównego celu okaże się zagrożone, a nawet mało realne. Czy wobec tego mamy zarzucić wszelkie przygotowania i wrócić na kanapę z paczką chipsów? Oczywiście, że nie! Lepiej jest określić kilka wariantów celu. Jeśli zajdzie taka potrzeba, z planu „A” przechodzimy na plan „B” – może i mniejszy, ale za to wykonany w stu procentach.

Mozaika wyzwań

Drugim założeniem jest zaangażowanie w realizację celu wielu sfer naszego codziennego życia. Nie będzie miejsca na nudę i monotonię! Nie od dziś wiadomo, ze urozmaicone treningi są skuteczniejsze od zwykłego „klepania” kilometrów. Dołączenie do celu biegowego również zmian w diecie (może chodzić np. o utratę zbędnych kilogramów) czy dodatkowych aktywności to gwarantowany sposób na sukces. Dbamy o swoje ciało, a co z głową, sferą duchową? Czy i tutaj nie ma czegoś do zdobycia, do osiągnięcia? Czy to nie pomoże nam lepiej, bardziej świadomie biegać? Tym sposobem stawiamy sobie więcej wyzwań, ale jednocześnie tworzą one piękną mozaikę, którą trudno się znudzić czy zniechęcić.

Zdrowie najważniejsze!

Na koniec ważna sprawa. Przedłużające się zniechęcenie do treningów i ogólnie aktywności fizycznej, zmiany w zachowaniu, długie okresy obniżonego nastroju, senność, zmęczony wygląd, złe samopoczucie, nie muszą oznaczać tylko przejściowego „lenia”. Mogą mieć swoje głębsze podłoże. Nigdy nie lekceważcie takiego stanu, jeżeli trwa dłużej niż 2-3 tygodnie to szukajcie pomocy u specjalistów. Zacznijcie od wizyty u lekarza rodzinnego , zróbcie podstawowe badania krwi. Warto przyjąć zasadę, że biegam dla zdrowia, ale również tylko wtedy gdy jestem zdrowy! Bo tylko wtedy można bezpiecznie i skutecznie realizować swoje cele – czego oczywiście Wam życzymy!

 

Skomentuj artykuł

Treść komentarza

Przepisz kod z obrazka: