wstecz

Aktualności

13.12.2017

Posumowanie

sezonu 2017

Wywiad prasowy, przeprowadzony przez Norberta Kaczana, redaktora Gazety Wyborczej, z Pawłem Pszczółkowskim, trenerem grupy biegowej Pszczółkowski Team. Fragmenty wywiadu zostały opublikowane w Gazecie Wyborczej w dniu 1 grudnia 2017 r.

 

NK: Sezon biegowy dobiegł końca, jaki to był rok dla Ciebie? Czy zrealizowałeś wszystkie swoje zamierzenia?

PP: Tegoroczny sezon biegowy mogę uznać za pomyślny. Plany były ambitne i choć nie wszystkie udało się w 100 procentach zrealizować, to z tego sezonu jestem zadowolony. W skali ocen szkolnych, postawiłbym sobie mocne 4 J Ten rok rozpoczął się solidnym zimowym przygotowaniem, kształtującym bazę wytrzymałościową. Skrupulatnie realizowałem swój cykl treningowy, korzystałem z pomocy fizjoterapeutów i duży nacisk położyłem na zdrową dietę. To wszystko zaprocentowało, gdyż w wiosenną część sezonu wkroczyłem, jak to mówią, „z przytupem”, zajmując drugie miejsce w Cyprus 10km Road Race w Pafos na malowniczej i bardzo przyjaznej biegaczom wyspie-państwie Cypr. Ten start był swoistym preludium do bardzo udanych dla mnie w tym sezonie biegów właśnie na dystansie popularnej „dyszki”. W połowie marca, w tydzień po powrocie z Cypru, wystartowałem w Maniackiej Dziesiątce w Poznaniu. Już wtedy udało mi się urwać kilka sekund z mojego dotychczasowego rekordu życiowego (wynik: 32:19 min). Ostatecznie sezon wiosenny przypieczętowałem bardzo dobrym startem w drugiej połowie kwietnia na trasie warszawskiego Biegu OSHEE – zawodów towarzyszących przy Orlen Warsaw Marathon. Ustanowiłem tam moją obecną „życiówkę” na dystansie 10 km, która wynosi 32:10 min. Niestety nie dane mi było jeszcze złamanie magicznej bariery 32 min, ale postaram się o to w przyszłym sezonie. W drugiej części tego roku postawiłem na biegi na dystansie półmaratonu (21,097 km). Pierwszym był start „u siebie”, czyli w olsztyńskim II Ukiel Półmaraton na trudnej przełajowej trasie, wiodącej wokół Jeziora Krzywego. Były to typowe zawody „dla przetarcia się” przed moim głównym startem tej części sezonu, w Rock ‘n’ Roll Half Marathon Stantander Totta RTP w Lizbonie, w Portugali. Był to bardzo prestiżowy bieg w gronie uczestników Mistrzostw Świata oraz Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Sam bieg uważam za bardzo udany, gdyż pomimo bardzo trudnych warunków pogodowych (upalnie, ok. 33 stopni Celsjusza, w pełnym słońcu) oraz niełatwym profilu trasy (długi podbieg na ok. 19 km), udało mi się przebiec cały dystans w czasie 1:12:46, zajmując 23 miejsce wśród mężczyzn. Po powrocie ze słonecznej Portugali, w ostatniej chwili zapisałem się jeszcze na Półmaraton w Gdańsku, który ukończyłem na siódmej pozycji z wynikiem 1:12:29. W trakcie całego sezonu kilkukrotnie zbliżałem się do swojego najlepszego wyniku na dystansie 5 km, jednak nie udało mi się go poprawić. Ale jak to mówią, co się odwlecze, to nie uciecze… jestem pozytywnie nastawiony do kolejnego sezonu. Odnosząc się do moich tegorocznych startów uważam, że były one w zdecydowanej większości udane. Wygrałem kilka imprez biegowych na terenie Warmii i Mazur i w okolicach (m.in. cykl „Olsztyn Biega!”, Bieg Jakubowy, Ciechanowska Piętnastka, Bieg 25-lecia BRBK), kilkanaście razy meldowałem się na podium różnych zawodów krajowych, zająłem wysokie 4-te miejsce w prestiżowych zawodach masowych „Praska Piątka” w Warszawie, a także zająłem 2 miejsce w zagranicznym biegu na 10 km na Cyprze. A ten, już chylący się ku końcowi rok 2017, przypieczętowałem wraz z reprezentantami Warmii i Mazur pierwszym miejscem sztafety w kategorii mix w Biegu Sztafety Maratońskiej Ekiden 36, odbywającej się we francuskim Châteauroux Métropole, oraz dwoma indywidualnymi zwycięstwami i jednym trzecim miejscem w cyklu City Trail Olsztyn.

 

NK: Który start wspominasz szczególnie?

PP: Szczególnie mile wspominam swoje pierwsze zawody w tym sezonie, czyli bieg na dystansie 10 km „Cyprus 10km Road Race” w Pafos na Cyprze. Pojechałem tam dzięki wsparciu jednego z moich sponsorów marathontravel.pl. Był to mój pierwszy bieg zagraniczny, podczas którego z dumą, trzymając w dłoniach biało-czerwoną flagą, wskoczyłem na drugi stopień podium. To był dla mnie naprawdę niezwykły i niezapomniany moment w moim biegowym życiu. Sam bieg również wspominam bardzo pozytywnie. Pomimo dużego upału, do którego podczas treningów w Polsce nie zdążyłem się przysposobić (początek marca), biegło mi się bardzo dobrze, stosunkowo luźno, mając pod kontrolą tempo każdego kilometra. Organizacyjnie wszystko na wysokim poziomie, przyjazna atmosfera i dużo kibiców na trasie – te atrybuty sprawiały, że bieg na długo pozostanie w mojej pamięci. Poza tym, mile będę również wspominał nasz olsztyński II Ukiel Półmaraton. Do gustu przypadła mi jego trasa, choć ciężka, to bardzo malownicza. Dzięki temu biegowi, poznałem nowe ścieżki treningowe, z których będę korzystał w przygotowaniu do nadchodzącego sezonu. Największym jednak atrybutem olsztyńskiego półmaratonu, byli moi kibice, bliscy i znajomi, zgromadzeni na trasie i mecie biegu. Nie ma to, jak biegać u siebie…   

 

NK: Zacząłeś organizować też spotkania motywacyjne z biegaczami, dlaczego się tego podjąłeś?

PP: Schyłek poprzedniego roku oraz ten rok były dla mnie osobiście przełomowe pod względem przygotowania mentalnego. Przestałem bać się podejmowania nowych wyzwań, stawiania sobie konkretnych celów. Zawsze byłem osobą pozytywnie nastawioną do życia, aktywnego działania…a jednak w pewnym momencie zaczęło powoli brakować mi bodźców do rozwoju. Każdy tak czasem ma. Dlatego, też wziąłem szybko sprawy w swoje ręce, czego konsekwencją było uczestnictwo w kilku bardzo dobrych, profesjonalnych warsztatach i konferencjach o charakterze motywacyjnym, które pomogły mi w podjęciu decyzji o wszczęciu kolejnych inicjatyw. Jedną z nich była właśnie organizacja eventów sportowo-motywacyjnych dla osób aktywnych. Już wcześniej zauważyłem wśród swoich znajomych-biegaczy, że niektórym brakuje motywacji do wykonywania treningów, zaczynali odpuszczać, innym brakowało umiejętności doceniania swoich codziennych „małych sukcesów”. Część z nich właśnie z tych powodów zdecydowała się przerwać swoje dobrze zapowiadające się „przygody biegowe”. Jak się okazuje, teraz już wielu osobom nie wystarcza obejrzeć sobie w Internecie filmik typu „Jesteś Zwycięzcą”. Dlatego, we współpracy z coachem mentalnym, a także w oparciu o własne doświadczenia, jako zawodnika i trenera, postanowiłem zorganizować tego typu wydarzenie sportowo-motywacyjne. Dotychczasowe eventy połączone były ze specjalistycznym treningiem, np. treningiem regeneracji z użyciem rollerów Blackroll Poland. Wydarzenia te spotkały się z bardzo pozytywnym odbiorem uczestników.      

 

NK: Co sprzyjało, a co utrudniało działania?

PP: Dzięki wsparciu przez strategicznych Sponsorów, moje przygotowania do tegorocznego sezonu przebiegały bez większych zakłóceń. Dzięki zaangażowaniu w mój rozwój sportowy ze strony przedsiębiorstw: DOM-BUD Miłosz Milewski oraz rowerysportowy.pl, w zimowym okresie przygotowawczym odbyłem dwa obozy wysokogórskie, które przełożyły się na moją formę w wiosennej części sezonu. Z kolei, regularna opieka fizjoterapeutyczna, zapewniona przez Olsztyńskie Centrum Medycyny i Sportu Personal Trainers, sprawiła, że udało mi się solidnie przepracować cały sezon, unikając cięższych kontuzji. Co więcej, marka New Balance Poland zapewniła mi niepowtarzalny komfort biegania, wyposażając mnie, jako swojego ambasadora, w najwyższej jakości, specjalistyczną odzież i obuwie biegowe. Jedyną rzeczą, której zabrakło w moim przygotowawczym cyklu treningowym to możliwość odbycia około trzytygodniowego wysokogórskiego obozu klimatycznego za granicą. Podczas panujących w Polsce ciężkich zimowych warunków pogodowych, niekiedy niemożliwe jest wykonanie niektórych specjalistycznych jednostek treningowych. Dlatego wielu czołowych biegaczy, wybiera się w tym okresie za granicę, by tam w komfortowych warunkach móc popracować np. nad szybkością, co w tym czasie w naszym klimacie jest raczej mało realne. Jednak pomimo braku obozu klimatycznego, sezon uważam za udany. Wypracowaną na lokalnych ścieżkach formę, dzięki uprzejmości marathontravel.pl, mogłem zaprezentować podczas zagranicznych zawodów w Pafos na Cyprze „Cyprus 10km Road Race” oraz podczas Rock ‘n’ Roll Half Marathon Stantander Totta RTP w Lizbonie (Portugalia).

Niekiedy trudno było pogodzić swoje własne treningi z pracą, ale ponieważ moja praca to moja pasja to, dzięki skrupulatnie opracowanemu planowi realizacji celów, udało mi się sprawnie działać na obu „polach” J

 

NK: A jak planujesz kolejny rok?

PP: Właśnie skończyłem okres roztrenowania i nadszedł czas na wyznaczenie sobie kolejnych celów sportowych. Przygotowałem już skrupulatny plan działania pt. „na 30-stkę” J W tym momencie, najważniejsze jest dobre, solidne przepracowanie okresu zimowego. Nadchodzi czas ciężkich treningów, budujących bazę wytrzymałościową. Ponadto, do swojego cyklu treningowego wprowadzę kilka nowych elementów, których efektem ma być wzmocnienie niektórych partii mięśniowych. To strategiczny okres treningowy i od tego, jak go przepracuję, zależy późniejsze osiąganie dobrych wyników. Zaplanowałem już swój zimowy obóz sportowy, na który udam się w połowie lutego do Szklarskiej Poręby. Pierwszą część sezonu rozpocznę najprawdopodobniej startem na dystansie półmaratonu na Cyprze. Z kolei, docelowym wiosennym startem będzie Orlen Warsaw Maraton. Nie ukrywam, że chcę tam pobiec na wynik poniżej 2 godzin 30 minut. Kolejną część sezonu zaplanuję po rzeczonym starcie na królewskim dystansie.    

 

NK: Jesteś także trenerem grupy Pszczółkowski Team, która słynie z rodzinnej wręcz atmosfery. Jaka może być tego przyczyna?

PP: Rzeczywiście, atmosfera w drużynie Pszczółkowski Team jest naprawdę wspaniała, prawdziwie rodzinna. Tworzymy super biegową familię. Spotykamy się co tydzień na wspólnych treningach, podczas których zawsze staram się emanować pozytywną energią, nakręcać zawodników do działania. W takich okolicznościach łatwiej o uśmiechy, zabawne powiedzonka, żarty… a to właśnie buduje potem całą tą niesamowitą atmosferę. Poza tym, dwa razy w roku mamy okazję pobyć ze sobą podczas obozów sportowych, które organizuję dla swojej ekipy. Dzięki wspólnemu spędzaniu czasu, możemy się lepiej poznać. Razem biegamy i ćwiczymy…ale nie tylko. Poza tym, dobrze się rozumiemy, wymieniamy różnymi poglądami, żartujemy, bawimy. Organizujemy sobie nawzajem różne okolicznościowe niespodzianki, np. urodzinowe. Kibicujemy sobie, wspieramy się wzajemnie, pomagamy na różnych polach życiowych (nie tylko biegowych). Po prostu naprawdę się lubimy… Każdy sezon sportowy PT zwieńczony jest uroczystym podsumowaniem, podczas którego świetnie się bawimy, tańczymy, śpiewamy…jak na dobrym rodzinnym weselu. A ja jestem ogromnie dumny z tego, że mam właśnie taką drużynę! Nie wiem, czasem śmiejemy się z żoną, że przyciągamy do siebie fajnych ludzi jak magnes... może coś w tym jest. No właśnie, moja żona wprowadza do drużyny wiele ciepła i sympatii, więc ta cudowna atmosfera – to również jej wielka zasługa.       

 

NK: Jak oceniasz tegoroczne występy grupy?

PP: Ten rok w wykonaniu całej ekipy Pszczółkowski Team był bardzo udany, obfitował w wiele sukcesów zarówno drużynowych, jak i indywidualnych. Zdecydowana większość zawodników zrealizowała swoje cele biegowe postawione na początku sezonu. Część moich podopiecznych tak „wystrzeliła” ze swoją formą sportową, że poprzeczkę musieliśmy podwyższać na bieżąco w trakcie trwania sezonu, bo jak się okazało, już po pierwszej jego części mieli zrealizowane wszystkie swoje tegoroczne założenia. Obserwując niektóre rezultaty, niejednokrotnie sam byłem w niemałym szoku. Padła niezliczona ilość rekordów życiowych na różnych dystansach, począwszy od 5 km, po maraton. Ponadto, część zawodników udanie debiutowała na trasie królewskiego dystansu maratońskiego, jak również w biegach ultramaratońskich. Co więcej, wielu moich podopiecznych meldowało się na podium oraz zajmowało wysokie miejsca w klasyfikacjach generalnych oraz kategoriach wiekowych w różnych zawodach biegowych. Wiele razy stawaliśmy również na przysłowiowym pudle w klasyfikacji drużynowej, m. in. zajęliśmy II miejsce w prestiżowym BMW Półmaratonie Praskim w Warszawie, zwyciężyliśmy w olsztyńskim Biegu 25-lecia BRBK oraz biskupieckim Biegu Morsa, stanęliśmy również na podium II Nutripol Bieg o Puchar Burmistrza Olsztynka. Ponadto, jak co roku, zaangażowaliśmy się w kilka ważnych akcji charytatywnych, m.in. Charytatywny Bieg o Złotą Monetę, Charytatywną Sztafetę Integracyjną „O co biega” oraz Charytatywny Bieg „Kilometry Pomocy”. Ponadto, tradycyjnie, liczną ekipą wystartowaliśmy w naszej ulubionej akcji charytatywnej - 3. PKO Biegu Charytatywnym w Lidzbarku Warmińskim, gdzie wybiegaliśmy łącznie 249 stadionowych okrążeń, które przełożyły się na tyleż samo posiłków dla dzieci. Wszystkie fantastyczne osiągnięcia sportowe moich podopiecznych stanowią dla mnie olbrzymią satysfakcję z wykonywanej pracy i dają mi jeszcze większego „powera” do dalszego działania.

Skomentuj artykuł

Treść komentarza

Przepisz kod z obrazka: