Trwałe planowanie, wyznaczanie celów i systematyczność stanowią podstawę do osiągnięcia sukcesu.[1] Skrupulatne ustalenie celów, do których chcemy dążyć, muszą być należycie postawione przez człowieka. W innym wypadku zostaną tylko abstrakcjami. Kiedy wyznaczony zostanie punkt docelowy i opracowany plan wejdzie w życie, to wtedy brniemy dalej, do osobistego sekretu sportowego, mogącego przyspieszyć realizację wyznaczonego postanowienia.
Cel powinien być:
−konkretny;
−osiągalny;
−realistyczny;
−mieć określony termin realizacji.
We współczesnym sporcie występują różnorodne sposoby osiągnięcia sukcesu. Jednym z nich jest tak zwane prawo przyciągania. Jest to pozytywne myślenie człowieka-sportowca o tym, czego chcę. Wówczas może uczynić z tego dominującą myśl, sprawiając, iż urzeczywistni się w życiu.[2]
Wyobraźnia i umysł są wielką bronią biegacza długodystansowego. Razem tworzą one przyszłe cele, a to dzięki nieustannemu, intensywnemu myśleniu.[3] Fenomenów sportowych i rekordów świata należy poszukiwać w aspekcie przekraczania przez biegaczy barier, których zwykły człowiek nie może pojąć.
Plan treningowy powinien być sporządzony z odpowiednim wyprzedzeniem i sformułowany w taki sposób, aby jego realizacja mogła doprowadzić do osiągnięcia celu sportowego, który staje się jednocześnie marzeniem, pragnieniem życiowym. Na jego podstawie zawodnik będzie kreować swoje życie świadomie i celowo, krocząc ku wyznaczonym celom.
Maratończycy poprzez wysiłek ciała walczą o zwycięstwo, wierzący wysiłkiem swego ducha przezwyciężają zło.
Podczas swojej egzystencji, krok po kroku, człowiek odkrywa nowe aspekty świata. Kolejne życiowe doświadczenia uczą prawidłowego postępowania, zachowania się w dalszej fazie rozwoju. Tak samo jest ze zwycięstwem, do którego należy dojrzeć, bo życiowy sukces odnosi się
w latach młodości. Przeciwności losu, choroba oraz trudne lata dzieciństwa mogą zahamować rozwój kariery. Z kolei, cierpliwość, wiara i pewność siebie powinny trwać wiecznie, gdyż mogą w każdym momencie odmienić złą ścieżkę życia ludzkiego.
Zagubienie jest częstym zjawiskiem społecznym, także wśród sportowców, w szczególności u biegaczy długodystansowych. Konsekwencją tego stanu psychicznego może być między innymi niechęć rywalizacji, strach przed cierpieniem, a co za tym idzie, nie spełnienie swoich założonych, upragnionych postanowień. Pewność siebie i talent posiadany do uprawiania tej dyscypliny sportowej mogą nie wystarczyć w powstrzymaniu nagłego kryzysu, zagubienia w otaczającej rzeczywistości.
Walka, ciągły bieg i laury to tylko niektóre słowa kluczowe kojarzone
z życiem biegacza. Najważniejszą jednak dewizą przyświecającą sportowcowi jest przezwyciężania siebie na ścieżce do samodoskonalenia ludzkiego życia.[4] Krocząc w stronę sukcesów człowiek zbliża się do pewnego rodzaju sacrum, które może być pojmowane różnorodnie przez każdego biegacza. Dla jednych będzie to dążenie do bliskość z Bogiem i podziękowanie Jemu za to, co mogliśmy w danym czasie osiągnąć. Tymczasem dla drugich będzie to uznanie swojej osobowości za coś ponadprzeciętnego. Takie wyobrażenie własnej osoby może nastąpić na skutek zdobycia dużej popularności, której wyrazem będzie społeczne postrzeganie danego zawodnika, jako świętego sportowca lub nadczłowieka ludzkich barier.
Zatem postawmy sobie zasadnicze pytanie: czym jest zwycięstwo dla współczesnego sportowca - biegacza, biorącego udział w biegu maratońskim? Poczucie zwycięstwa, jako głównego pragnienia przyświecającego każdemu uczestnikowi maratonu, jest w dużej mierze sprawą indywidualną, obciążoną dużą dozą subiektywizmu. Tak naprawdę osiągnięcie typowego zwycięstwa sportowego, postrzeganego, jako ukończenie biegu maratońskiego
na pierwszej pozycji, zwieńczonego złotym medalem, najwyższymi nagrodami materialnymi, zdarza się nielicznej grupie biegaczy. Dlatego też większość współczesnych maratończyków określa sobie inne indywidualne wyznaczniki zwycięstwa. Niekiedy jest to wyłącznie dobiegnięcie do mety, innym razem jest to przekroczenie linii mety w ściśle sprecyzowanym czasie. Najczęściej jednak to, co uważane jest za mierzalne świadectwo zwycięstwa, jest tylko jego namiastką. Prawdziwe zwycięstwo biegacz długodystansowy odczuwa wewnątrz siebie. Mianowicie, dla zdecydowanej większości maratończyków największym zwycięstwem jest radość z pokonania własnych słabości, przezwyciężenie fizycznego i psychicznego bólu, stanowiące o wygraniu walki z samym sobą, pojawienie się nowej motywacji, napędzającej do dalszego działania.
Niekiedy zdarza się, że zawodnik jest trapiony poczuciem pustki, bezradności i anonimowości. Dążenie do celu, a w efekcie osiągnięcie zwycięstwa może być lekiem na tego typu stany psychiczne. Poprzez sport człowiek może spełnić swoje różnorakie pragnienia, zaspokoić swoje potrzeby, jak również może wyrwać się ze świata anonimowości. Człowiek angażuje się w dyscyplinę sportową, jaką jest bieganie długodystansowe, z nadzieją,
że zrealizuje swoje tęsknoty, samo urzeczywistni je. Podjęta przez zawodnika długoterminowa praca, dzięki której rodzi się w nim świadomość bycia lepszym fizycznie i psychicznie, przynosi wszechogarniającą radość w momencie zdobycia szczytu, osiągnięcia największego pragnienia.
Jednak z biegiem czasu, wraz z rosnącą liczbą przebiegniętych maratonów, to, co początkowo dawało zawodnikowi poczucie zwycięstwa, może stać się niewystarczające. Dlatego każdy biegacz poszukuje ciągłej motywacji, określa sobie kolejne, coraz to wyższe cele sportowe, mogące doprowadzić go do wspięcia się na szczyt piramidy sukcesu. Nowe wyzwania
i nadzieje są bardzo często determinowane przez wewnętrzny dynamizm oraz presję innych ludzi, w tym sztabu szkoleniowego. Ciągłe podejmowanie kolejnych prób sił, wyrzeczeń, walki z samym sobą i przeciwnościami losu to kroczenie ku marzeniom, które mogą zapewnić sportową nieśmiertelność. Osiągnięcie sportowego sukcesu sprawia, że człowiek z zwykłego, czasami przeciętnego biegacza staje się wzorem do naśladowania, ważną postacią,
a tym samym inspiracją w dążeniu do zwycięstw sportowych dla młodszych zawodników. Zdobycie maratońskich szczytów wiąże się ze zdobyciem miana nadczłowiekiem ludzkich barier. Jednak pomimo chwały i splendoru, odczuwania wielkiej radości z osiągniętego sukcesu, świadomości dokonania tego, co dla innych jest poniekąd nierealne, maratończykowi może zacząć towarzyszyć uczucie pewnego rodzaju pustki. Przyczyną tego może być brak zaspokojenia jakiegoś pragnienia z innej sfery życia (np. rodzinnego), którego spełnienie wcześnie nie było istotne, a teraz sprawia, że człowiek nie jest dalej w pełni usatysfakcjonowany ze zdobycia wielkiego celu. Osiągnięcie pragnienia w jednej sferze niekiedy pociąga niespełnienie w innych dziedzinach życia.[5]
Tego typu stan może wystąpić szczególnie u osób mających największe sukcesy sportowe. Widząc tylko jedną drogę wędrówki zawodnik staje się niczym maszyna, zaprogramowana na osiągnięcie ostatecznego, najwyższego celu sportowego. Rezygnuje często z prowadzenia działalności w innych sferach życia. To swoiste życiowe pogubienie się jest rzeczą ludzką, należy jednak w odpowiednim momencie wrócić na prawidłową ścieżkę, bo inaczej człowiek może utracić radość istnienia.
[1] http://bieganie.natemat.pl/12025,dla-kogos-kto-nie-wie-do-jakiego-portu-zmierza-kazdy-wiatr-jest-niepomyslny-jak-umiejetnie-stawiac-sobie-cele
[2] Byrne Rhonda, Sekret, przełożył Kabat Jan, nowa proza, Warszawa 2007, s. 9
[3] Tamże, s. 16-17
[4] Kowalczyk Stanisław, Elementy filozofii i teologii sportu, KUL, Lublin 2010, s. 184
[5] Teologia i filozofia sportu, praca zbiorowa pod redakcją Zbigniewa Dziubińskiego, Salezjańska Organizacja Sportowa Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1997, s. 220-224.